Dziadek zmarł ponad dwadzieścia lat temu. Kochał moją babcię tak, że... Nie umiem tego opisać. Nie znam nikogo, kto by tak kochał swoją drugą połowę...To było widać, słychać, czuć. W każdym jego geście, w każdym spojrzeniu, każdym słowie...
Mimo upływu lat babcia nie wyszła za mąż. Mogła. Nie chciała. Wciąż kocha dziadka. Wciąż z nim przebywa. W myślach, w snach. Jest już starszą, schorowaną osobą. Często opowiada, że dziadek przyszedł do niej w nocy. A to ja pocieszał, a to masował schorowane kolana, a to przytulał, gdy zmarzła... Ona go czuje. Realnie. Dla niej on wciąż żyje...
Z chwilę wigilia. Babcia znów będzie stała w oknie i wyglądała dziadka. Nie potrafi pojąć, że jego z nami nie ma...
A może jest...?
puste nakrycie
prośba przez łzy
by poczekać
p.s. Korzystając z okazji:
Cudownych, ciepłych Świąt Bożego Narodzenia. Niech przy wigilijnym stole nie zabraknie tych bliskich i kochanych, dla których warto żyć. Tych wciąż obecnych i tych we wspomnieniach...
Wesołych Świąt :)
Piękna historia...
OdpowiedzUsuńWszystkiego najepszego
Prawdziwa :)
OdpowiedzUsuńWzajemnie - cudownych Świąt :)